• Lubię to 1
  • Kocham to! 4
  • Wow 1
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

August de la Sparasan

Obywatel Federacji
  • Postów

    450
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Treść opublikowana przez August de la Sparasan

  1. Widzicie tego gościa? To jest generał Dak Las KamFajans, zwany też po prostu generałem KamFajansem. Wieść niesie, że został wydelegowany przez Augusta de la Sparasan do pomocy przy procesie werbowania, uzbrajania i trenowania członków Legionu Kirów. Ten zasłużony weteran licznych wojen (głównie westlandzkich wojen domowych) oraz krucjaty antykomarowej do brzegów Marsylii, wedle plotek, dotarł pontonem, z którego i tak, wraz z przybocznymi, wysiadł sto metrów od brzegu. Po dokonaniu tego desantu rozejrzał się uważnie, omiatając błędnym i skacowanym wzrokiem wybrzeże i przerażonych tą demonstracją siły, uciekających w dal plażowiczów. Po chwili szorstkiego milczenia rzekł do swojego niezaufanego przybocznego Hansa Naparzajewa (a właściwie, z amatorskiego - Ñæpæržæjéva) i stwierdził głosem twardym i głośnym: - Co za marnotrawstwo. Ja tam bym tu wszędzie spuścił atom, a potem postawił silosy - Tu jego pomocnik wtrącił się nieelegancko i entuzjastycznie: - Ze zbożem? - Generał KamFajans splunął na niego żutą przez siebie obecnie fajką (ponoć kiedyś zjadł żywcem płonącą fajkę i popił trzema litrami betonówki, i to ciągiem) i stwierdził: - Z atomem. Gdzie te Folksludzie? - dodał - Pora dać im do myślenia - To mówiąc skierował się w głąb lądu, a jego "świta" podążyła za nim.
  2. Do Augusta de la Sparasana dotarły wieści o jego powołaniu na stanowisko Pierwszego Legionisty Legionu Kiriów. Natychmiast zabrał się z Taskasu (to znaczy wcale nie, oficjalnie to skąd) i wyruszył bezzwłocznie, nadając jeno po drodze list z podziękowaniami dla Patriarchę, kierując się na północ (no, na północny zachód) na wybrzeże, skąd wyruszyć planuje na Voximę (konkretnie do Marsylii). Czeka go, hm, wiele pracy nad... eee... poszukiwaniem pokojowego rozwiązania dla kryzysu.
  3. Późnym wieczorem zgodnie z oczekiwaniami (oczywiście nikt na nic nie czekał, bo na co? Są świadkowie) do Augusta de la Sparasan nie przybył człowiek wyraźnie niebędący przedstawicielem amatorskiej agentury, któremu nie przekazał listu zaadresowanego do Partiarchy Borysa. List ten rzecz jasna nie istniał, a wszelkie odmienne odczucia na ten temat są z pewnością wywołane przypadkowo i w sposób nieintencjonalny, lecz gdyby faktycznie takowy został napisany, brzmiałby zapewne tak: Posłaniec nie wyruszył niezwłocznie, by nie dostarczyć listu adresatowi i nie dołączyć do przypadkiem zmierzających w tę samą stronę ludzi ponad wszelką wątpliwość niebędących byłymi bojówkarzami z sił amatorskich.
  4. August de la Sparasan wcale nie usłyszał o tej nijak-nie-kryzysowej sytuacji. Nie zastanowił się i z pewnością nie wybrał numeru do pewnych osób (których wiele nie zna), które nigdy, nawet przez pomyłkę, nie należały do amatorskiej agentury. Następnie powiedział, to znaczy milczał i tym milczeniem wymilczał, do słuchawki tylko dwa stwierdzenia: - No halo. Chodzi o to, żeby te działa nawalone pod granicą nie zadziałały - co oczywiście nie odnosiło się do żadnej sytuacji, a poza tym on tęgi nie powiedział, bo ma alibi.
  5. Czy jesteś za Nowelizacją Konstytucji Monarchii Kiryjskiej? ZA [X] PRZECIW [] WSTRZYMUJĘ SIĘ []
  6. Cele mamy istotnie bardzo podobne, jeśli na to chciał Szanowny Pan zwrócić uwagę. Natomiast aby wypowiedzieć się o różnicach w ich realizacji musiałbym najpierw poznać konkrety na ten temat ze strony Koalicji Konserwatywnej. Wtedy mógłbym powiedzieć z pełną świadomością: moja wizji różni się bądź nie. Na razie musiałbym oceniać trochę w ciemno, więc chwilowo mówię tylko: ostateczny cel mamy bardzo podobny. Poza tym, jeśli to nie kłopot, chciałbym zadać kontrpytanie, bo przyznam, że pierwszy raz słyszałem o planie reformy sądowniczej ze strony KK. Skoro KK była dotąd obecna w Kongresie (nawet sam Szacowny Premier do niej należy) i miała, jak wnioskuję z Pana wypowiedzi, ściśle ustalony plan tejże reformy sądowniczej, czemu nie podjęła żadnych kroków, by go wdrożyć?
  7. Dasz bór, dzień dobry. Niedawno zgłosiłem się w wyborach do Kongresu. A zatem sądzę, że właściwym byłoby chociaż udawanie, że robię jakąś kampanię. A więc zacznijmy. Moje hasło: Nie liczę na wasze głosy. Dlaczego? Bo jeśli mnie nie wybierzecie, to nic się nie stanie. A jeśli wybierzecie? Cóż, też wiele nie stracicie. Kandyduję, by zwrócić uwagę Państwa, po raz kolejny, na potrzebę reformy systemu sądownictwa. Więc zapewne po ewentualnym wyborze zajmę się właśnie tym (oprócz innych spraw kongresowych). Czego nie obiecuję? Buchania aktywnością, przesadnego entuzjazmu, wielkich afer parlamentarnych. Z czyjego ramienia kandyduję? Ze swojego własnego wątłego ramienia. Nie zamierzam się przyłączać do jakiejkolwiek partii; prędzej stworzę własną, jeśli zaistnieje taka konieczność. Kampanię prowadzę z Taskasu, bo to piękny (a ostatnio niezasłużenie zaniedbany) rejon westlandzki, a zatem kiryjski. Co dalej? Do 24 kwietnia (lub krócej) będę tu sobie odpowiadał na pytania. Wszelkie. Ale przy podchwytliwych będę ostentacyjnie wredny.
  8. Komitet Wyborczy KW AUGUST DE LA SPARASAN 1. August de la Sparasan - niezrzeszony
  9. Czy gdyby nasz kontynent był ze wszechmiar spójny, byłby nadal tak ciekawy?
  10. Nieskromnie pochwalę się, iż swoje tam wiem, w końcu miałem swój udział w wymyślaniu, a właściwie opracowywaniu, sfery narracyjno - historycznej Kiriów i Kirymu jako takiego. Stąd jeśli ktoś uważa ich kulturę za niedorobioną - proszę obwiniać o owo niedorobienie mnie.
  11. No dawniej mogli zbierać, ale uszy, nie ręce, i nie byle kogo, tylko wrogów. Więc jak dla mnie jest różnica.
  12. Mi tym bardziej niepotrzebna, bo nie zbieram rąk. Zresztą kto normalny kolekcjonuje ręce?
  13. Ale jak ta partia ledwo co zaczęła działać. Gdzie tu miniony blask? Przed jej powołaniem?
  14. Osobiście nie zgłaszam uwag, obrady i tak się już dostatecznie przedłużyły.
  15. Drodzy współczłonkowie Tajnej Rady Koliady! Wybaczcie mi, że niejako naruszam swoim zapytaniem poufność funkcjonowania owej instytucji, jednakowoż w obecnej sytuacji uważam to za niezbędne, a moje stanowisko jasno obliguje mnie do tego, iż "interesu Koliady zawsze strzec będę". Akt powołania Tajnej Rady Koliady, z którego pochodzi przytoczony przeze mnie fragment, wydany został 30 lipca ubiegłego roku. Od tego momentu w temacie Koliady "ni widu, ni słychu" (jedynie niepokoje w Hajastanie) wydaje się, iż nie dzieje się kompletnie nic. Ostatni koncept, z jakimś się spotkałem, to przedstawiony na pewnej mapie koncept oddania Koliady Winkulii, a to o czymś świadczy. Marazm ten jest z pewnością i moją winą, którą chcę teraz odkupić, dlatego zapytuję Was, drodzy współtowarzysze z Rady: co dalej z Koliadą? Jakie macie koncepcje na jej przyszłość i realizację wspomnianej w akcie głównej misji Rady: "zapewnienia stabilności, niezbędnej dla rozwoju gospodarczego i kulturalnego"? A jeśli ich nie macie, to czy na pewno jedynym pomysłem na ten teren jest "wciśnięcie" go komuś innemu? Pozdrawiam i liczę na odpowiedź, August van Hagsen de la Sparasan
  16. Trzeba zrobić protesty przeciwko zwlekaniu z pogrzebem. Tylko przydałoby się chwytliwe hasło. "Trumnę do piachu"?
  17. Cni państwo, jest akcja, akcja jest cni państwo! Hraspen zasnął właśnie snem alkohohoholowego pochodzenia. A nie, przepraszam, już zbudził się. Zainteresowania przybywa, bowiem odzyskał on od bruku miejskiego spłuczkę i teraz rytmicznie w nią uderza. Czy to polityczny statement? Eksperci są pomnożeni. Ponoć na miejsce dotarły służby... O tak, właśnie teraz dotarli. Pogotowie hydrauliczne. Nawet nie wiedziałem, że takie tu działa. Ileż to się można w takich sytuacjach nauczyć. Hydraulicy wkraczają, potwarzam, hydraulicy wkraczają. Szanse nie są równe, bowiem straszliwy terrorysta ma nadal spłuczkę, a oni mają tylko po gazrurce na ogorzałą gorzałą głowę. Pytania się dzielą. Kto wygra? Kto przegra? Kto będzie robił za bukmachera?
  18. Sesesja, cni (i niecni też) państwo! W ramach regionalnej i ogólnokontynentalnej starej tradycji utrwalonej stereotypami, jak też i monotypami, dziś w godzinach niedookreślonych na rynek miejski w Robotniczogradzie wyszedł prosto z baru lokalny znawca tanich trunków Alhus Hraspen. Po rozejrzeniu się wokół błędnym i obłędnym wzrokiem wymamrotał on głośno i wyraźnie, powodowany natchnieniem z inspiracji mamrota; "Sesesja...!..." Świadkowie zdarzenia, to jest jeden mężczyzna, zero kobiet, zero węży i jeden dziad, nie odważyli się interweniować, gdyż tenże śmiały i niegodziwy człek uzbrojony był w odbezpieczoną spłuczkę pochodzenia toaletowego, prawdopodobnie zdobytą w sposób nielegalny. Zuchwały zakłócacz spokoju życia miejskiego w tym czasie ogłosił się wodzem rewolucji, przyznając sobie tytuł Patriotycznego Emisariusza Narodowej Inteligencji Specjalistycznej. W tym momencie, działając zapewne w afekcie, upuścił on trzymaną przez siebie spłuczkę, która bezzwłocznie upadła na bruk, wywołując zrozumiały przestrach, głównie u samego rewolucjonisty, który to doznał ataku specyficznego zespołu ciężkiego złożonego omdlenia całościowego Hraspena i od tej pory nie udało się, mimo nielicznych prób, nawiązać z nim kontaktu; leży bowiem w pozycji półsiedzącej na bruku w stanie wskazującym na wyżycie (się). Sytuacja jest zatem rozwojowa.
  19. Chciałbym zapytać o funkcje publiczne pełnione przez towarzysza Novaka. Wtedy możnaby orzec, jak bardzo niewłaściwe jest podżeganie do wojny w jego sytuacji.
  20. A, teraz zaczynam kojarzyć, coś było. Choć jaka z tego rewolucja? W porównaniu z tym jak bywało to ledwie kryzys jeno.
  21. Raczej nie, to była ta wojna domowa reżyserowana przez Harlina. To chyba było trochę później.
  22. Nawet nie taka zimna, chyba było oficjalne wypowiedzenie wojny nawet. Tego oblężenia przyznam uczciwie, że nie kojarzę. Ale ten zamach stanu to rewolucja 4 maja (pamiętamy, bo jesteśmy pamiętliwi!)