Lieselotte szła za kobietą, trzymając się blisko @Joachim Cargalho, lecz nie próbując nawet złapać go za rękę. Choć to z pewnością dałoby jej więcej pewności siebie. Mimo wszystko przywykła do samodzielności. Czy ktoś powiedziałby ? samotności. Nie rzadko jest się przecież otoczonym ludźmi, lecz mimo wszystko pozostaje się osamotnionym. Zdawanie się na innych nie było tym, czego Femme Mystere poszukiwała. Obawiała się tego. Nie ufała temu. Nie lubiła tego. Tego poczucia bezradności.
Dotarli w końcu do miejsca, które wzbudzało jeszcze więcej niepewności. Kobieta, która była ich przewodniczka cały czas wypowiadała jakieś słowa, które prawie nie docierały do zamyślonej Lieselotte. Dopiero, gdy ta skierowała się bezpośrednio do Faktotum, westchnęła i opuściła wzrok.
Sny stanowiły pewien dysonans w życiu Lieselotte. Ktoś mógłby rzec, że stąpa twardo po ziemi, bo przecież tyle spraw spoczytało na jej barkach. A jednak jej umysł tkwił gdzieś tak daleko, zatopiony w podświadomości. Odczuwała to jak silne ręce drugiego wymiaru, które wciągały ją z powrotem, gdy tylko zdarzyło jej się za bardzo wypłynąć na powierzchnię.
- Wiem, o czym mówisz. ? odpowiedziała w końcu, bo przecież to właśnie z powodu snu pojawiła się w tym miejscu. Chyba nie pozostawało jej nic więcej niż zdać się na to, co szykowałdla niej los. ? Poprowadzisz mnie? ? zapytała, celowo mówiąc tylko o sobie.