1. W każdej trudnej sytuacji należy zadać sobie pytanie, jak w tym przypadku postąpiłaby Caryca, a następnie uczynić to, co zrobiłaby ona.
2. Nie. Dążymy do zmian oraz dopuszczenia nowych ludzi do władzy. Uważamy, że państwo nie powinno być nieustannie rządzone przez ten sam zielony stolik. Nie jesteśmy partią rewolucyjną, nie dążymy do radykalnych przemian systemowych, ponieważ sytuacja ich nie wymaga. Chcemy jedynie pokazać inne oblicze Nordaty, otworzyć nasze państwo dla innych ludzi, a tym samym poszerzyć pole działalności Federacji. Jesteśmy antytezą, która zawiera w sobie tezę, a nie prostą negacją.
3. Harlin bardzo ładnie przemawia, na emeryturze mógłby objąć jakieś rotryjskie probostwo. Mówię to nieironicznie, Harlin to jedna z niewielu osób, które rozumieją pannordatyzm na jakimś głębszym poziomie i potrafią to wyrazić. Ma on jakąś wizję Federacji wybiegającą poza najbliższe rozgrywki polityczne, co trzeba pochwalić. Niestety, walka z łagodną erotyką na discordziku, obrona 17-latków przed demoralizacją, próby zakazywania alkoholu na zjaździku i pouczanie współobywateli z pozycji rzekomej moralnej wyższości to zachowania, które również zbliżają Harlina do rotryjskiego proboszcza, a niekoniecznie przystoją liderowi kontynentu awangardy i wolności słowa. Liczę na opamiętanie.
Z kolei premier Kirianóo to solidny technokrata. Może gnojojad i cynik okrutny, ale niewykazujący totalitarnych skłonności. Kontynuacja rządów premiera Kirianóo grozi nudą na scenie politycznej, ale raczej nie doprowadzi do 1984.
Absolutnie nie chcę rozstrzygać kwestii ewentualnej przyszłej koalicji, ale ja osobiście uważam, że premier Kirianóo jest mniej niebezpieczny. Z człowiekiem o mentalności mafiozy da się dogadać w oparciu o wspólne interesy, co niekoniecznie jest możliwe w przypadku człowieka o mentalności purytańskiego pastora.