Mam kilka pytań jak i rozmyślań.
1. Na czym opiera się antyimperializm kalkilizmu w stosunku do FN? Przecież wręcz przeciwnie - jeśli to narodowa formacja, nacjonalistyczna, to jakim cudem jest również antyimperialistyczna? Co to znaczy, iż kalkilizm pokonał imperialistyczne zapędy I Federacji? O ile całkowicie się zgadzam z ideą narodowo-federacyjną o tyle ten problem jest dosyć ogólnikowo przedstawiony. Jak pogodzić antagonizmy między prowincjami? Jak pogodzić dwu-tożsamości (co jest ważniejsze, to, że jest się efeńczykiem, czy to, że jest się np. Kiriańczykiem?)? Jaki stosunek kalkilizm ma np. do kiryzmu, który również jest za budowaniem jedności narodowej, o tyle w ramach pro-imperialistycznego i kulturowego zjednoczenia narodów.
2. Kwestia gospodarki jest o wiele bardziej niejasna i zawiła, ponieważ nikt jeszcze, prócz może Sarmacji, nie utworzył ekonomii pozwalającej na w ogóle jakąś politykę w ramach gospodarki, oczywiście poza samą sferą narracji. Rozumiem więc, że ten podpunkt tyczy się właśnie estetyki narracji. Wszystkim jednak zależy nam na konkretach odnośnie systemu informatycznego gospodarki efen, który przecież jest rozwijany.
3. W programie kalkilizmu jest mowa o systemie gospodarczym spod znaku międzymikronacyjnego rynku, czego jestem gorącą zwolenniczką.
4. Natomiast jestem zwolenniczką prowadzenia wojen, co urozmaiciłoby rozrywkę. Tu się kłócimy.
5. Jeśli chodzi o politykę międzynarodową, to jestem zwolenniczką rozszerzenia jej o wspólne inicjatywy informatyczne, a przede wszystkim o dialog na tym polu i ogólnomikronacyjną debatę publiczną, nie tylko o wizyty w sąsiednich krajach. To nie tylko nasza cecha, ale wszystkich mikronacji, że mikroświatowa debata publiczna właściwie nie istnieje, co hamuje nasz rozwój. Jeśli chcemy rewolucji gospodarczej, to musimy wkońcu rozpocząć tenże dialog.