- No, w końcu tutaj. - powiedział do siebie po cichu ubrany w garnitur Waksman, który w końcu, po długiej podróży pospiesznym InterCity z Ampraczy w końcu dotarł pod wejście do gmachu Sejmiku Uleńskiego Muratyckiego Ulenu. Wyszło na to, że na miejscu był pierwszy. Poszedł więc na bok, położył przy sobie swój brązowy neseser, a następnie wyjąwszy paczkę cygaretek z wewnętrznej kieszeni swojej marynarki odpalił jedną, zaciągnął się i wypuścił dym. Rozglądając się dookoła nie zauważył znajomej mu twarzy nawet pomimo tego, że w stolicy żyje wielu jego współpracowników, przyjaciół oraz duża część rodziny.
Wypalając cygaretkę westchnął, poprawił krawat, podniósł walizkę i wszedł do gmachu kierując się od razu do Sali Plenarnej, aby tam w ciszy poczekać na pozostałych włodarzy regionów Muratyckiego Ulenu.
Gmach Sejmiku Uleńskiego