Po południu Heinrich wybrał się do Centrum Miejskiego, gdzie było lodowisko. Obok była wypożyczalnia łyżew, więc chwycił parę, płacąc kilka jordów, i zaczął śmigać. Dobrze mu szło, zrobił kilka kółek, bardzo mu się to podobało. Nagle jedna z łyżwiarek poprosiła, by zrobić z nią piruet. Heinrich, niewiele się zastanawiając, przyjął tą propozycję. Wykonali kilka obrotów, trzymając się za ręce. Niestety w pewnym momencie, nie wiadomo dlaczego, łyżwiarka nadepnęła burmistrzowi na stopę. Oboje, zanim się obejrzeli, wyrżnęli fikołka na lodzie i z niedalekiej odległości dało się słyszeć śmiechy i stłumione chichoty. No cóż, każdemu się zdarza.