Ostatnio naszła mnie taka refleksja - mamy w Muratyce społeczeństwo, które wyraźnie podzieliło się na 3 obozy:
Obóz unitarno-demokratyczny - osoby, które opowiadają się za utrzymaniem jak największego unitaryzmu oraz jak największego poziomu demokracji w kraju,
Obóz rojalistyczny - osoby, które opowiadają się za pójściem w kierunku demokracji szlacheckiej, ale bez pełnego przejścia ustrojowego (wprowadzanie w kraju elementów szlacheckich etc.),
Obóz federacyjny - osoby, które opowiadają się za transformacją w państwo federacyjne.
Niektórzy na podstawie powyższego podziału są oczywiście w stanie z marszu dopasować osoby w kraju do wymienionych opcji, ale to nie o to chodzi. Zawsze chciałem, aby sytuacja partyjna w Muratyce była podobna do tej amerykańskiej - 2 główne partie, które walczą ze sobą o najwyższe stołki. Co powiecie na podobny system u nas? U nas funkcjonowałoby to z tą różnicą, że zamiast dwóch mielibyśmy trzy partie oparte na obozach wymienionych wcześniej. Problem leży w tym, że nie każdy chce się bawić w politykę. Co powiecie na prawny obowiązek, który nałożyłby na obywatela przynajmniej członkostwo w danej partii?
Zapraszam do dyskusji ?