Zawahał się wtedy...
...jakby zastanawiał się, czy to na pewno dobra droga. W sumie sam nie wiedział, czy myślał teraz o sobie samemu, czy też jednak o niej. Właściwie nie do końca był w stanie ocenić to jego zawahanie, które było i dla niego sporym zaskoczeniem. Trzymał lekko drżącą rękę z boku jej twarzy, drgającymi palcami gładząc ją po szyi. Zerkał w jej twarz, choć wzrok pewnie zdradzał zakłopotanie. Był pewien, że i ona to odczuła, a ten fakt był dla niego najbardziej deprymujący. Uśmiech z reguły pomagał mu w takich sytuacjach, tym razem był pewien, że tylko jeszcze bardziej zdradza jego emocje.
Nie chciał się dystansować, jednak ona tak to odczuła. Wiedział o tym, jednak nie było to jego zamiarem. Zachwiał nastrojem tej chwili, lecz nie chciał pozostawiać tego w tym miejscu.
- Wiesz... po prostu myślę, że to nie jest właściwe miejsce... - to zdanie oddało mu trochę stanowczości, gdy pewnie wziął ją na ręce.
Zdarzało mu się już trzymać ją w ramionach, a była to zawsze chwila, podczas której czuł się wspaniale. Może chciał jej tym udowodnić, że może ona na niego liczyć, że jest w stanie być siłą dla niej. Może wtedy właśnie czuł, że ma ją tylko dla siebie.
Przeszedł tak z nią całkiem długim korytarzem, po którym niósł się syk rozgrzanych żarówek. Patrzył na nią wzrokiem pełnym zafascynowania, choć w głębi jej oczach było widać mnóśtwo pytań, które pewnie sobie teraz zadawała, a i on sam nie byłby w stanie na nie odpowiedzieć. Weszli do pokoju, który był jego sypialnią. Pomieszczenie surowe, choć spełniało swoją funkcję.
Położył ją na łóżku i pochylił się tam nad nią, mówiąc - ...ale to jest na pewno właściwy czas.
Rozpiął kolejne guziki jej koszuli, a kącik jego ust drgnął w -wydawać by się mogło - szyderczym uśmiechu, który tak na prawdę był spowodowany ekscytacją i zniecierpliwieniem z dalszego przebiegu wydarzeń.