W końcu usłyszał jakieś szmery, a gdy odwrócił się, Lieselotte siedziała na brzegu łóżka, nadal bez większego entuzjazmu.
- Będzie fajnie! Zobaczysz! - zachęcał ją cały czas, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że nic nie przebiłoby kolejnej godzinki błogiego snu.
Wstała w końcu by się przygotować, aż w końcu ukazała swoje oblicze pytając o opinię. Joachim, uśmiechnął się tylko i rzekł - Nooo, wyglądasz na pewno profesjonalnie.
Wyszli w końcu, a w drodze do lasu tłumaczył jej najważniejsze informacje.
- Słuchaj, no tutaj nikt nie ogłaszał co mamy zbierać. Wrzucajmy wszystko do koszyków i zobaczymy co z tego wyjdzie - zażartował sobie, po czym objął ja ramieniem i dodał - żebyś tylko szyszek tutaj nie dorzucała.
Muratyckie lasy miały wszystko, czego potrzebowały grzyby do wzmożonego wzrostu. Wychodziło na to, że koszyki szybko się zapełnią.
Nie zdążyli dobrze się rozejrzeć, a już pierwszy z znalazł się pod ich stopami.
- O, zobacz! - powiedział z podekscytowania, kiedy wskazywał na pierwszy okaz.
- Ten wygląda na taki spoza konkursu, ale grzyb to grzyb - mówił wycinając go scyzorykiem. Wstał z kolana i wrzucił go do koszyka Lieselotte.
- Niech będzie, na szczęście - stwierdził uśmiechając się jak to miał w zwyczaju. - Byłabyś na pewno bardzo dobrą, Grzybną Babą - dodał żartobliwie.
Dotąd razem po lasach chodzili wyłącznie pełniąc służbę wojskową. Raz jeden uczestniczyli w polowaniu, ale wtedy Lieselotte nie za bardzo miała ochotę zerkać w kierunku Joachima.
Uśmiechnął się na to wspomnienie i zerknął na nią, kiedy ona właśnie przerzucała leżące gałęzie, w poszukiwaniu zdobyczy.
Pod jednym z dębów rosła para innych grzybów.
- Mamy dwa kolejne! - powiedział, rozglądając się wokół, czy też nie ma żadnych następnych.
- Kolejne wycinasz Ty! - zaczepił ją, gdy ta z podpartymi na biodrach rękoma, oczekiwała aż skończy on swoją robotę.