- Mur! - krzyknął Patriarcha Borys zaraz po przebudzeniu - Potrzeba nam muru! - powtarzał sobie, jedząc śniadanie.
To żądanie nie opuściło staruszka nawet po porannej mszy (tym razem wspominali św. Yuliię), posłał więc po swoich doradców, umawiając z nimi spotkanie późnym popołudniem. Do jego rozpoczęcia miał już świetny plan w głowie. Wybudują mur, długi, gruby, z wieżyczkami strażniczymi.
- ...i wtedy, jak go zbudujemy, Jahwe nam pobłogosławi. - zakończył z zadowoleniem, orientując się, że spotkanie jeszcze się nie zaczęło, a on mówił sam do siebie. Powtórzył to więc swoim pomocnikom.
- A gdzież ten mur? - pytali. Rzeczywiście dobre pytanie, jak przyznał w duchu Borys. Co prawda on znał na nie odpowiedź a oni mogli się łatwo domyślić, ale ze względu na łagodne usposobienie postanowił łaskawie im tą oczywistość uświadomić.
- Z Voxlandem, na granicy z Voxlandem... - mamrotał, chodząc w tę i z powrotem - Dość już prześladowań Kiriów w tym kraju. Dość fałszowania statystyk nt. liczby wiernych PKK! Pokażę Królowi Joahimowi, że z Wielkim Kirymem się nie zadziera... Jeszcze będą żałować, że nie chcieli nam przekazać pikseli z ruinami miasta Kirym. Nikt się nie przedostanie. Nikt! - tu klasnął z zadowoleniem. Konsultacje się skończyły, a jego podwładni musieli zacząć planować, jak najlepiej wypełnić polecenie i wybudować Święty Mur.
Jasnym było, iż siły roboczej mieli dość. W kraju nie brakowało szczerze wierzących obywateli, którzy chętnie czynili dobrobyt w swojej ojczyźnie, chociażby w ten sposób, że wybudują mur, aby voxlandzcy imigranci uciekający od reżimu w Voxie nie mogli przedostać się do Marsylii. Prawdziwy problem był z materiałami. Państwo Kościelne Kirym utrzymywało się głównie dzięki korzystnym umowom handlowym, które zawierało z przychylnymi kiryzmowi państwami: Federacją Nordacką, Hawilandem i Eesti. Czasem nawet jakiś milioner wpłacał pokaźny donejt na działanie aparatury teokratycznej. Skąd więc wziąć odpowiednie materiały, skoro takowych nie produkowano w Kirymie? Trzeba było się oczywiście zwrócić do któregoś z państw-dobrodziejów. Którego?
Hawiland nawiedzały kolejne fale zabójczej realiozy, szybko sprawiając, że ulice były puste, podobnie jak portfele. Za Hawiland należało się modlić i udzielać wszelakiego wsparcia, a nie żebrać o materiały budowlane.
W Eesti przedłużał się proces legislacyjny i nie było mowy o poważnych decyzjach gospodarczo-politycznych. Swoją drogą Państwo Kościelne Kirym dawno nie wypłacało funduszy na działalność jednej z eestińskich partii, Stronnictwa Kiryjskiego. Trzeba to nadrobić, ale to osobny problem...
Federacja Nordacka: duże państwo, dogodne połączenie morskie, przychylne władze. Tak, to było to. Prawa ręka Patriarchy, mężczyzna nazwiskiem Dariusz Tromp, szybko wstukał numer do Bolesława Kirianóo von Hohenburga na swojej komórce, produkowanej jeszcze za czasów Zjednoczonego Państwa Westlandu i Voxlandu. Bolesław również był wierzącym kiryjczykiem, a przy tym pankirystą. Spikerowi Kongresu FN na rękę było istnienie Państwa Kościelnego Kirym i chętnie wspierał wszelakie inicjatywy na półwyspie marsylijskim. Minus był taki, że trzeba było się wykazać wybitną umiejętnością języka wspólnego, aby się z nim porozumieć.
- Hello my friend, Dariusz here.
- Oh, hi. I'm freee now. Now we can talk, now.
- Cool. I want to build a great wall.
- Mr. Tromp, nooooooo! No again in my house!
- No lol. In the border with the Voxland of Kingdom.
- Loool men! What's a dude! No way
- I want materials for Holy Wall.
- Ok!
Wszelakie formalności poszły bardzo szybko i już tej samej nocy pierwsze ciężarówki z Amatorii poczęły zjeżdżać do portu w Kirianopolu, aby następnie być wysyłane do Marsylii. Władze Voxlandu nie zostały poinformowane o całym incydencie, ale to szczegóły. Niech żyje wieczna Krucjata!
Dariusz Tromp i Wszechminister Kirymu Przemysław Dżarnek idą wzdłuż pierwszych parudziesięciu metrów Świętego Muru.