• Kocham to! 4
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Adelajda Radziwiłłówna

Mieszkaniec
  • Postów

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana Adelajda Radziwiłłówna w dniu 27 Marca

Użytkownicy przyznają Adelajda Radziwiłłówna punkty reputacji!

O Adelajda Radziwiłłówna

Informacje personalne

  • Zaimki
    żeńskie

Ostatnie wizyty

148 wyświetleń profilu

DANE UŻYTKOWNIKA

ID Paszportu

Data przyjazdu

Podpis

Osiągnięcia Adelajda Radziwiłłówna

 Rekrut

Rekrut (2/17)

  • Reakcjonista
  • Miesiąc później...
  • Pierwszy post
  • Inicjator rozmów
  • Przetrwać tydzień

Najnowsze odznaki

6

Reputacja

  1. Adelaide rozejrzała się po komnacie, pozwalając sobie na chwilę ciszy. Wnętrze wydawało się jej dziwnie znajome mimo, że wcześniej w nim nie była. Może to ciepłe światło lamp, może ciężkie dębowe meble. A może po prostu jego obecność - pewna i bliska. - A więc, to moja komnata? - spytała rozglądając się. - Jest całkiem przytulna. - dodała po chwili. Bolesław skinął głową z uśmiechem, a Adelaide uradowała się. Chwilę później oboje rozpakowywali jej rzeczy. Trochę ubrań, kosmetyków i podróżujących z nią wszędzie ramek ze zdjęciami. Rzeczy nie było zbyt dużo, więc nie zajęło im to wiele czasu. Chwilę później, wtuleni w siebie, odpoczywali na dywanie ze skóry niedźwiedzia. W komnacie unosił się dźwięk trzaskającego ognia z kominka. - Wiesz... - zaczęła cicho, muskając opuszkami palców jego dłoń. - Nie sądziłam, że spędzisz dziś ze mną tyle czasu. W końcu czym jestem przy całej Monarchii?
  2. Adelaide uśmiechnęła się lekko, słysząc jego słowa. Nie patrzyła jednak na niego, oglądała gwiazdy migoczące na horyzoncie. - Podróż była długa, ale miałam czas, żeby wszystko przemyśleć. - odpowiedziała przenosząc wzrok na niego. Zatrzymała się na moment, jakby się nad czymś zastanawiała, po czym spojrzała na niego z rozbawieniem. - Chcesz mi pomóc? - spytała unosząc brew. - Zabrałam ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy... Reszta przyleci za niedługo... Wtedy zmienisz zdanie - dodała rozbawiona. Oboje powoli szli w kierunku kwater mieszkalnych. W tej części pałacowe korytarze wydawały się coraz cichsze. - W paczce? Jeszcze jej nie otworzyłam... Zwyczajnie nie miałam czasu, ale czy to ważne? W końcu powinniśmy nacieszyć się sobą. - powiedziała łapiąc jego dłoń. Od tamtej pory przemieszczali się w milczeniu.
  3. Adelaide pogładziła go po policzku, jakby chciała zatrzymać ten moment na dłużej, poczuć pod palcami znajome ciepło jego skóry. Spojrzała mu w oczy. Nie spieszyła się, nie chciała pozwolić, by cokolwiek rozproszyło tę chwilę. - Gdybym miała zmienić zdanie, nie byłoby mnie tutaj. - szepnęła mu do ucha. - Ale jestem i zostanę. Tutaj, przy Tobie. Oboje nie spuszczali z siebie wzroku. Szli razem, krok za krokiem, aż do wewnętrznego dziedzińca. Czuć tu było rześkie powietrze pachnące i woń kwiatów. Miękkie światło popołudnia osiadało na miedzianych dachach, wiatr poruszał delikatnie jej włosy. Adelaide zamknęła oczy na ułamek sekundy pozwalając głaskać swe włosy. Gdy otworzyła je, spojrzała na niego tak, jak tylko ona umiała. - Czekałam na ten moment bardziej, niż chciałam to przyznać. Chwilę później usiedli na marmurowej ławce przy fontannie. Bolesław nachylił się delikatnie i musnął ustami jej czoło. - Mamy jeszcze tyle do zrobienia. Wszystko trzeba zaplanować, ale jeszcze chwila. - powiedziała, po czym przysnuęła się bliżej i oparła głowę na jego ramieniu.
  4. Limuzyna minęła pałacowe bramy, a za szybą rozciągnęły się rozległe ogrody. Wysokie cyprysy rzucały długie cienie na żwirowe ścieżki, fontanny szumiały cicho. Powietrze było rześkie, niosło ze sobą zapach ziemi i sosnowego igliwia. Zza drzew wyłonił się Pałac z Bursztynu i Miedzi. Po chwili samochód zatrzymał się przed szerokimi schodami, które prowadziły do głównego wejścia. Straż przyboczna stała w szeregu, kilku dostojników czekało obserwując ją uważnie. Nie musiała na nich patrzeć, by czuć na sobie spojrzenia. Wiedziała, że oceniają każdy jej krok. Wkrótce drzwi limuzyny otworzyły się, Adelaide wysiadła z gracją. Gdy podniosła wzrok, zobaczyła go na szczycie schodów. Bolesław, nie Imperator. Nie czekał, aż podejdzie. Ruszył on w dół schodów, a gdy znaleźli się naprzeciwko siebie, świat na moment zwolnił. - Wróciłaś. - Jego głos był cichy, ale w tym jednym słowie kryło się wszystko. - Wróciłam. - odpowiedziała patrząc prosto w jego oczy z umiłowaniem. Nie przejmowała się spojrzeniami dostojników, strażników i pałacowej służby. Bez słowa, ale z niebywałą delikatnością, uniósł jej dłoń do swoich ust. Zaim jej skóra dotknęła warg, ich spojrzenia spotkały się. Było to jedynie mały pocałunek, gest pełen szacunku.
  5. Uprzejmie proszę o zmianę nazwy użytkownika na Adelaide Grimaldi.