Powtarzałem w tych dyskusjach już nie raz, powtórzę raz jeszcze.
Choć oczywiście możliwym jest określenie "Wartości jorda" jako takiej i dostosowanie go do wszelkich potencjalnych produktów, tak naprawdę nie jest to konieczne. Aktualna sytuacja gospodarcza powoduje, że pieniądza na rynku jest mało, a więc wszelkie ceny wydają się małe ilościowo, natomiast powinniśmy na to patrzeć w kontekście stosunkowym. 5000 jordów, jest to aktualnie jakieś 20% wartości muratyckich środków publicznych - a więc wcale nie tak mało.
Dalej, cena za chleb to 0,01?? Okej. W sensie umownym ma to rację, natomiast należy przyjąć retorykę, że w realiach mikronacyjnych chleb nie stanowi towaru powszechnego, a jest jedynie elementem narracyjnym. Nic więc się nie stanie, gdy będzie on kosztować 5?, choć wiadomym jest, że 1000 chlebów nie będzie równało się transakcji za tory.
Gospodarka mikronacyjna musi być elastyczna i dostosowana do skali lub podchodzić z większym dystansem i pełnić funkcję dodatku narracyjnego. Co więcej, nie da się zaplanować wartości pieniądza, bo choć określicie jego ilość, w każdej chwili ktoś może przewalutować swoje środki i dopompować kolejną pulę jordów lub w drugą stronę, wyciągnąć zarobione tutaj pieniądze.
Tak, to na pewno duże wzywanie dla wszelkiej maści zabiegów ekonomicznych, ale nie jesteśmy w stanie działać inaczej. Musimy odpowiadać na obecne realia gospodarcze, nawet jeśli raz mamy na tym stracić, a raz wygrać. Sprawa z bankiem wygląda tak, ze pieniędzy z każdym dniem przybywa i tak będzie cały czas. Kwestią czasu jest (oczywiście, nieco dłuższego) jest, aż zaczniemy się zastanawiać, czy 500? za chleb to nie za dużo.