Na lotnisku wylądował samolot. Na jego skrzydłach i bokach świeciły się czarne gryfy - symbol, którego nikt nie widział od dawna - symbol Suderlandu.
Z maszyny wysiadł Marszałek Sił Zbrojnych Suderlandu Karl von Schwarzengrau - człowiek, który miał już nie żyć, gdyż świat obiegła informacja o jego śmierci. Tak jednak się nie stało.
Marszałek wojskowym krokiem zmierzył w kierunku swojego starego przyjaciela - Kaspara Waksmana.