• Lubię to 1
  • Kocham to! 4
  • Wow 1
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

[2] Spotkanie wyborcze w Lizawietowie


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
  •   Zaimki: męskie

  •   Zaimki: męskie

    Lizawietow w Dystrykcie Wojskowym Klindii było kolejnym przystankiem na trasie wyborczej Koalicji Konserwatywnej. Zaciekawieni mieszkańcy Dystryktu zbierali się i popijali darmową betonówkę, kiedy Kirianóo przygotowywał się do przemówienia. Wreszcie odchrząknął i zajął miejsce przy mównicy.

    - Witajcie rodacy! Spotykamy się dziś w Lizawietowie w Dystrykcie Wojskowym Klindii w ramach naszej trasy wyborczej. Wczoraj nieźle się rozgadałem, więc dziś spróbuję się bardziej streszczać. A więc wszystko zaczęło się w X wieku... Nie, ale na serio, wczoraj było rozpoczęcie kampanii, dziś będzie krócej.

    Wczoraj mówiłem trochę o powstaniu II Federacji Nordackiej i jej ideach, które jasno oddzielają nas od praktycznie całego Mikroświata linią może nie podziału, ale z pewnością różnicy. Jest jednak organizacja o której niewiele dotąd wspomniałem, a która przyczyniła się w znacznej mierze do zaprowadzenia w młodym II FN stabilizacji i stopniowego wywalczenia sobie uznania na arenie międzynarodowej. Zgadliście, mówię o Koalicji Konserwatywnej.
    Koalicja Konserwatywna, dziś partia, w przeszłości była koalicją Opcji Konserwatywnej, Stronnictwa Centro-prawicowego i Partii Ultranordackiej. Ta pierwsza była najstarsza, powstała z przekształcenia istniejącej wcześniej lokalnie w Kirianii Zjednoczonej Prawicy Imperium, zaś na poziomie federacyjnym poprowadzona została przeze mnie i Tadeusza Henrykowskiego, Króla-Prezydenta. Stronnictwo założył Henryk Ziemiański, a Partię Ultranordacką ś.p. Leonid Repulijski. Cześć jego pamięci!
     
    Mówię to wszystko żeby uzmysłowić wam, dostojni współobywatele, że Koalicja nie jest i nigdy nie była monolitem. Zawsze była kotłem pomysłów i, często dalece odmiennych, poglądów. Mimo to nie rozpadliny się ani nie staliśmy się przez te dwa (!) lata teatrem politycznej wojenki domowej. 
    Czy to dzięki jednemu, autorytarnemu przywódcy, swoistej konserwatywnej wersji Pierwszego Towarzysza, którego charyzma powstrzyma spory, a bez którego członkowie Koalicji nie są w stanie nic zrobić? Oczywiście nie.
    Pracowaliśmy razem, partnersko nad każdym problemem, przed którym stanęliśmy. Prezes, którym mam zaszczyt być, był co najwyżej naszym reprezentantem, pierwszym wśród równych - nie miałem zawsze ostatniego słowa. Przez te dwa lata formowaliśmy kolejne rządy, zapraszając do nich nie tylko bezstronnych specjalistów, ale nawet i osoby o dosyć odmiennych przekonaniach.
    Operar, Jankowski, Wettin, Romanow - przecież nie mieliśmy interesu w powoływaniu ich na ministrów. Po prostu uważaliśmy, że sprawdzą się w swojej roli. Bo taka jest właśnie siła naszej partii - konserwatyzm nie jest, jak niektórzy twierdzą, betonem czy niechęcią do zmian, ale dystansem do nich.
    Sprawia on nie tylko, że blokujemy rewolucyjne zmiany kalkilistów czy demokratów które zaszkodziły by II Federacji i o których zapominają wkrótce ich autorzy, ale również budujemy stabilny dobrobyt, tworząc go z łączenia i wymiany wielu poglądów. Rząd konserwatystów zapraszał do współpracy dzisiejszych zwolenników Nordackiej Partii Regionów, Koalicji dla Federacji, Innej Nordaty, Partii Kalkilistów i Reformatorów. Każdego, kto miał chęci i kompetencje. A czy w hipotetycznym rządzie któregoś z tych komitetów znajdzie się miejsce dla kompetentnych konserwatystów? Po całej nagonce, której doświadczyliśmy? Mam nadzieję że tak, choć się domyślam. 
     
    Jednakże osoby z zewnątrz, jakkolwiek ożywcze nie miałoby być ich pojawienie się w rządzie, nigdy nie zastąpią trzonu koalicyjnego - konserwatystów, którzy od dwóch lat wykonują mrówczą, w większości niezauważalną pracę: piszą i uchwalają kolejne ustawy budując podstawy państwa, przeprowadzają kolejne burze mózgów nad pomysłami, z których część i tak okazuje się nietrafiona, ogarniają codzienne funkcjonowanie Federacji obsługując liczne systemy, umawiają spotkania i negocjują traktaty międzynarodowe, poprawiają relacje z niegdyś wrogimi nacjami, wysłuchują krytyki i starają się korygować swoje działania. Przede wszystkim są tutaj, do dyspozycji obywateli. Od 2 lat pozostają aktywni i nieprzerwanie reprezentują państwo bez dłuższych okresów nieaktywności.
    Porównajmy to z naszą konkurencją. Nie jest moim celem nikogo tu urazić, ale nie da się nie zauważyć jak szybko zmienia się krajobraz polityczny wokół nas. Pojawia się nowy obóz złożony z dawnych wrogów połączonych rządzą władzy, krzyczy o odebraniu władzy KK, nie odbiera władzy, zwala winę na system i przestaje być aktywny, żeby potem wyskoczyć z kolejnym pomysłem. 
     
    Jak obywatele mają wybrać polityków, którzy zwiększoną aktywność przejawiają przed wyborami, a zaraz po nich rozpływają się w powietrzu, klnąc na czym świat stoi? 
     
    Jak mają wybrać działaczy obiecujących wielką rewolucję i sprawczość, którzy potem przesypiają całą kadencję prezydencką nie robiąc dosłownie nic? 
     
    Jak mają postawić krzyżyk przy nazwisku ludzi, którzy oczekują od Kongresu wotum zaufania pomimo bycia rządem mniejszościowym? 
     
    Ponownie, nie chodzili mi tutaj o to, żeby kogokolwiek obrażać. Jednak nie da się ukryć, że niestałość opozycji w praktycznie czymkolwiek jest zadziwiająca biorąc pod uwagę powagi urzędów do których pretendują. Tak, ja też chciałbym kadencji idealnej, w którym idziemy jak burza i załatwiamy każdy problem który się pojawił od początku II FN, ale tak to po prostu nie działa. To nie bajka, to rzeczywistość. Ludzie tracą motywację i popadają w realiozę, pomysły okazują się nietrafione, wielkie rewolucje informatyczne lub społeczne upadają po miesiącu w wyniku braku zainteresowania, albo gorzej - wprowadzane za szybko zostają odrzucone przez wciąż nieprzyzwyczajone społeczeństwo.  Tak po prostu jest. Nordata idealna, która ponoć nastanie jak tylko KK odejdzie od władzy nie istnieje. 
    Trzeba działać ponad tymi przeciwnościami, a nie poddawać się i uciekać, albo winić brak demokracji zamiast nieatrakcyjności własnej oferty. Tym różnią się Politycy od polityków. Liczę, że w nadchodzących wyborach wybierzecie tych pierwszych. Dziękuję. - Chciał skończyć, ale w tym momencie zatrzymał się, słuchając informacji płynących z głośnika zamontowanego koło ucha. Spojrzał na zebranych.
     
    - Kochani! Przykro mi, że kończę z negatywnym akcentem, ale chciałbym napomknąć o oskarżeniach Partii Kalkilistów i Modernistów. Koledzy kalkiliści twierdzą, że ich siła polega nie na kompetencji, ale na etniczności (???). Zarzut polega na tym, że Konserwatyści są gorsi, bo ich członkowie nie mają na tyle różnorodnej etniczości, jakby kolega Harlin chciał. Więcej, sprawą życia i śmierci jest ponoć, żeby KK przegrało, bo inaczej II FN się rozpadnie.
    Wychodzi na to, że polityków powinniście wybierać nie na podstawie kompetencji i cech osobistych, ale na podstawie... etniczności. Bo rząd złożony z jednej grupy etnicznej będzie gorszy od złożonego z wielu. Akurat zapomniałem jak nazywa się taka postawa, ale jestem pewien że sami do tego dojdziecie. W każdym razie nieważne... Niech Trwa Nordata Zwycięska, Czyńmy Nordatę Wielką Ponownie! - ostatnie zdanie chórem powtórzyli za nim zgromadzeni ludzie. 
    101005704499830443.png

    99792411588297495.png

    Bolesław Kirianóo von Hohenburg de la Sparasan
    w Winkulii jako Mikołaj III

    Użytkownik StemplaObywatel KirianiiWierny Przenajświętszego Kościoła KiryjskiegoAntykomunista

    "Gdy gardzisz mszą i pierogiem: Idźże sobie z Panem Bogiem! A kto prośby nie posłucha: W imię Ojca, Syna, Ducha!"

     

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się
     Udostępnij